Sąd nad zdrowiem
Autorem artykułu jest Piotr Waydel
Leki są oficjalnie czwartą przyczyną zgonów na świecie, a około 87% produktów chemicznego przemysłu farmaceutycznego nie ma udowodnionego skutecznego eliminowania przyczyny choroby.
Część z nich działa na efekty, powodując przy okazji wiele skutków ubocznych. „Leki" te mają jednak jedną ogromną zaletę. W przeciwieństwie do zwalczanych, skutecznych, nieszkodliwych naturalnych medykamentów można je patentować, co pozwala zarabiać setki miliardów złotych na wpędzanych w nieznane wcześniej schorzenia i ogłupianych społeczeństwach. W niektórych przypadkach koszt ich produkcji jest tak niski, że nie wypada sprzedawać ich za mniej niż setki czy tysiące razy więcej. Rzadko jednak dochodzi do tak spektakularnych spraw jak z zabójczym lekiem przeciwbólowym Vioxx, któremu udowodniono zabicie w samych Stanach Zjednoczonych co najmniej 60 tysięcy osób. Producent tego "leku" musiał wypłacić 4,85 miliarda dolarów odszkodowania. Ciekawostką jest fakt, że został zakazany dopiero około roku po oficjalnym wykryciu zabójczych właściwości tego środka. Dzięki temu „udało" się zarobić kilka razy więcej niż wyniosło odszkodowanie. Zwykły interes - trzeba było zarobić na dodatkowe koszty. Mimo ogólnej dostępności takich informacji, mimo potwierdzenia na wiele sposobów różnych manipulacji Światowej Organizacji Chorób, takich jak ostatnio wywołana medialnie pandemia świńskiej grypy i próba zaszczepienia całej populacji drogimi, niesprawdzonymi szczepionkami, zawierającymi między innymi rtęć i skwalen, środowisko lekarzy, w dużej części, bez zastanowienia stosuje zalecenia przemysłu farmaceutycznego. Rozumiem, że lekarze nie są zainteresowani tanią i skuteczną profilaktyką, jako że stracili by pacjentów i dochody, chociaż jest to wbrew etyce. Ale zupełnie nie rozumiem dlaczego nie poszukują informacji na temat skutecznego leczenia i nie starają się poszerzyć swojej wiedzy, poza oficjalną i „udowodnioną" interwencję chemiczną? Przecież choroby dotyczą również ich i ich najbliższego otoczenia. Mając niepełną wiedzę są czasami nieświadomymi sprawcami śmierci, tak jak było z Vioxxem czy na przykład z bezdomnymi z Grudziądza.
Część z nich działa na efekty, powodując przy okazji wiele skutków ubocznych. „Leki" te mają jednak jedną ogromną zaletę. W przeciwieństwie do zwalczanych, skutecznych, nieszkodliwych naturalnych medykamentów można je patentować, co pozwala zarabiać setki miliardów złotych na wpędzanych w nieznane wcześniej schorzenia i ogłupianych społeczeństwach. W niektórych przypadkach koszt ich produkcji jest tak niski, że nie wypada sprzedawać ich za mniej niż setki czy tysiące razy więcej. Rzadko jednak dochodzi do tak spektakularnych spraw jak z zabójczym lekiem przeciwbólowym Vioxx, któremu udowodniono zabicie w samych Stanach Zjednoczonych co najmniej 60 tysięcy osób. Producent tego "leku" musiał wypłacić 4,85 miliarda dolarów odszkodowania. Ciekawostką jest fakt, że został zakazany dopiero około roku po oficjalnym wykryciu zabójczych właściwości tego środka. Dzięki temu „udało" się zarobić kilka razy więcej niż wyniosło odszkodowanie. Zwykły interes - trzeba było zarobić na dodatkowe koszty. Mimo ogólnej dostępności takich informacji, mimo potwierdzenia na wiele sposobów różnych manipulacji Światowej Organizacji Chorób, takich jak ostatnio wywołana medialnie pandemia świńskiej grypy i próba zaszczepienia całej populacji drogimi, niesprawdzonymi szczepionkami, zawierającymi między innymi rtęć i skwalen, środowisko lekarzy, w dużej części, bez zastanowienia stosuje zalecenia przemysłu farmaceutycznego. Rozumiem, że lekarze nie są zainteresowani tanią i skuteczną profilaktyką, jako że stracili by pacjentów i dochody, chociaż jest to wbrew etyce. Ale zupełnie nie rozumiem dlaczego nie poszukują informacji na temat skutecznego leczenia i nie starają się poszerzyć swojej wiedzy, poza oficjalną i „udowodnioną" interwencję chemiczną? Przecież choroby dotyczą również ich i ich najbliższego otoczenia. Mając niepełną wiedzę są czasami nieświadomymi sprawcami śmierci, tak jak było z Vioxxem czy na przykład z bezdomnymi z Grudziądza.
Najlepszym dowodem na zasklepienie się w wyuczonej, „udowodnionej naukowo" wiedzy związanej z „leczeniem", jest średnia życia amerykańskich lekarzy, która jest o prawie 20 lat krótsza od średniej całej populacji USA.
W Polsce ostatnio zaświtało światełko nadziei, gdy Nasza Minister Zdrowia Ewa Kopacz, wbrew wszelkim naciskom, nie zgodziła się na zakup niesprawdzonych szczepionek, w dodatku bez żadnej odpowiedzialności dla ich producenta za ewentualne skutki. Mamy dzięki temu powód do dumy, jako że wszystkie pozostałe rządy uległy naciskom i manipulacjom firm farmaceutycznych. Postawa Pani Minister odbiła się szerokim echem na świecie i sprawiła, że nawet w głównych światowych mediach zaczęły się pojawiać artykuły o aferze świńskiej grypy.Inne kraje nie uwzględniły nawet tak podstawowych faktów, jak to, że w 1976 roku „szczepienia przeciwko grypie" zabiły w USA prawie 30 razy więcej osób niż sama grypa, oraz spowodowały u wielu osób bardzo poważne skutki uboczne, czy aktualne zgłaszane z różnych krajów zgony lub powikłania w wyniku aktualnych szczepień. Powstałą w związku z tym nadzieję, że polscy lekarze mają na względzie dobro pacjenta, gaszą skutecznie działania Naczelnej Rady Lekarskiej zwalczającej na wszelkie sposoby wszelkie nie udowodnione naukowo metody leczenia. Z punktu widzenia biznesowego nie jest to nic dziwnego. Skuteczne i tanie całkowite wyleczenie z nieznanych kiedyś przewlekłych chorób, spowoduje drastyczne zmniejszenie liczby pacjentów i spadek dochodów głównego sponsora - przemysłu farmaceutycznego. Nic dziwnego, że paragraf mówiący o tym, że nie wolno w leczeniu stosować metod nienaukowych przesłonił wszelkie inne, łącznie z pierwszym przykazaniem dekalogu. Ewenementem na skalę światową jest pozwanie przez NLR homeopatii przed sąd. Po raz kolejny. Po przegranej pierwszej sprawie przeciwko samej metodzie leczenia, tym razem oskarżyli dr Jana Baranowskiego, Prezesa Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lekarzy Homeopatów i Farmaceutów Mimo, że Rada Europejska uznała homeopatię za integralną część medycyny i zabiega o ujednolicenie zasad jej stosowania na terenie Unii Europejskie Mimo że: "Stosowanie homeopatii jest w świetle obowiązującego w Polsce ustawodawstwa całkowicie legalne i dopuszczalne." jak potwierdza specjalista prawa karnego i medycznego prof. dr hab. Leszek Kubicki. Nawet WHO, bezpośrednio powiązana z „aferą świńskiej grypy", dąży do połączenia „naukowej" medycyny z homeopatią. Przysłane zostało w tej sprawie nawet pismo do sądu od dr Ton Nicolai, Przewodniczącego Europejskiej Komisji ds. Homeopatii zrzeszającej 22 kraje europejskie. A wydawało by się, że NRL powinna zajmować się eliminowaniem rzeczywistych patologii w świecie lekarzy i farmakologii oraz że powinna dążyć wszelkimi sposobami do poprawienia stanu zdrowia społeczeństwa. Powinna reprezentować twórcze myślenie i rozwój. Czyżby NRL chciała być żandarmem pilnującym interesów przemysłu farmaceutycznego?
---
Piotr Waydel
Artykuł pochodzi z serwisu "http://artelis.pl/">www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz