czwartek, 4 sierpnia 2011

wszystko o zdrowiu

Hipoglikemia okiem cukrzyka

Autorem artykułu jest nektarnik</p>
<br />



---
    <p><p>Pozdrawiam,<br /> Albert Czajkowski</p>
<p>Zapraszam na mój blog <a href="http://nektarnik.pl/" target="_blank" title="Hipoglikemia">nektarnik.pl</a></p></p>
Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/%22%3Ewww.Artelis.pl%3C/a>
      Hipoglikemia to częsta dolegliwość która nęka mnie od początku moich  zmagań z cukrzycą. Już na samym początku cukrzycowej edukacji w  szpitalu, Pani diabetolog przekonywała mnie o tym, jak niebezpieczna  jest hipoglikemia. Może na początek wyjaśnijmy sobie na czym ona polega.
    Otóż przypadłość ta, to nic innego jak zbyt niski poziom cukru  (glukozy) we krwi. Głównym “narzędziem terroru” hipoglikemii jest utrata  przytomności i w następstwie (przy braku interwencji osób trzecich)  śmierć.  Robi wrażenie, prawda? Jednak przed takim obrotem sprawy chroni  nas szereg objawów które występują przy niedocukrzeniu, a które  stopniowo zaczynam uwielbiać. Są nimi np.  pocenie się, drżenie rąk, uczucie gorąca, zmiany nastroju, bóle głowy, senność, miękkie nogi. Wywoływane są one najpierw przez układ  wegetatywny, a w przypadku większego spadku, przez ośrodkowy układ  nerwowy. Jak do tej pory nie zdarzyło mi się stracić przytomności na  skutek spadku cukru, jednak wydaję mi się, że kilka razy byłem bliski.  Osiągałem pomiary rzędu 25mg/dl. Mogę wam podpowiedzieć, że alkohol  zwiększa zagrożenie utraty przytomności na skutek niedocukrzenia,  głównie dlatego, że osłabia odczuwanie objawów. Jak już wspominałem  wcześniej, coraz bardziej zaczynam lubić te dość przykre objawy.  Zastanawiacie się zapewne dlaczego? Otóż to dość proste, powoli zaczynam  je tracić. Dzieje się tak na skutek częstych hipoglikemii które  uszkadzają wegetatywny układ nerwowy. Po zachorowaniu bardzo wyraźnie  czułem spadek cukru już przy poziomie 60 mg/dl, oblewały mnie zimne  poty, trzęsły mi się ręce. Mogłem szybko na nie zareagować. Obecnie  zdarza się, że ze zdziwieniem wpatruje się w glukometr, który wyświetla  40 mg/dl. Właśnie dlatego zaczynam lubić te lekko irytujące objawy i  cieszę się gdy pojawiają się one u mnie.
   Od pewnego czasu zacząłem wychodzić z założenia, że dużo bardziej  wolę hipoglikemię, z którą od czasu do czasu się bawię, aniżeli  hiperglikemię, która podstępnie niszczy mój organizm. Dlatego też, często dostrzykiwałem sobie 1-2 jednostki insuliny ponad wyliczoną dawkę  aby uchronić się przed wysokim cukrem, co skutkowało oczywiście  częstymi spadkami. Jednak ze względu na coraz rzadsze objawy  niedocukrzenia oraz fakt, że hipoglikemia stale uszkadza układ nerwowy,  przestałem to robić. Okazuje się, że hipoglikemia jest równie podstępna  jak i jej siostrzyczka – hiperglikemia. Nie myślcie, że o tym nie  wiedziałem, po prostu nie przyjmowałem tego do wiadomości. Brak cukru we  krwi, który jest głównym paliwem dla naszego mózgu, uszkadza korę  mózgową. Uszkadza nieodwracalnie. Właśnie dlatego osoby długo chorujące  na cukrzycę po pewnym czasie przestają odczuwać objawy o których pisałem  powyżej. i tutaj znów nasuwa mi się na myśl zasada złotego środka,  towarzysząca nam przez całe życie :)Sztuką w leczeniu cukrzycy jest  właśnie jego odnalezienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz